środa, 29 października 2014

Rozdział 3

Boże, czy to serio nie może się już skończyć!
Zauważyłam, że nauczycielki mają strasznie dużo do powiedzenia.
Za dużo, kurczę.
No co, nie jestem przyzwyczajona do słuchania monotonnych, półgodzinnych wykładów na temat zachowania klasy! A to, że przeszkadzamy, że się pchamy- kurde, no ja wszystko rozumiem, jestem bardzo  tolerancyjna w stosunku do każdego... ale wszystko ma swoje granice.
A moja granica cierpliwości właśnie się wyczerpuje!
No, a poza tym... moje ADHD też ma emocje! Co wy myślicie? Że ono nie czuje? Zapewniam Was, czuje- ba, a właśnie w tej chwili mnie rozsadza od środka.

poniedziałek, 27 października 2014

Rozdział 2

Nudy, same nudy.
Początek roku -nuda.
W zeszłym roku to jeszcze się ekscytowałem nową szkołą, ale teraz to nie ma sensu.
A tak w ogóle to wiecie kim jestem? Nie?! Ups...
No to... Yyyy... Jestem Krzysztof Broekhart, dla przyjaciół Krzysiek lub Hart.
Właśnie siedziałem na sali gimnastycznej, a dokładniej w rogu na samym końcu, więc słyszalne były tylko szmery z niewidzialnego podium. Minęło nie wiadomo ile czasu, dla mnie to wieki, ale cicho. W końcu wszyscy zaczęli się rozchodzić, a ja czekałem przy drzwiach, dopóki nie przejdą wszystkie dziewczyny. I tak z tego wyszło, że nikt nie został w środku. Skierowałem się w stronę znajomej grupki, postanowiłem się ich trzymać, bo niestety nie usłyszałem kto, co, jak, gdzie, kiedy, czyli w skrócie mówiąc gdzie moja klasa ma spotkanie z nauczycielem. Gdzieś nad swoją głową usłyszałem coś w stylu "O, cześć Hart" lub "Siemka Krzysiek".

niedziela, 26 października 2014

Rozdział 1

O. Jaka. Masakra.
Błagam Was, zabijcie mnie! Nie wytrzymam już ani minuty dłużej w tym wariatkowie!
Jak można posyłać dzieci w takie miejsca? No jak?
Ta szkoła jest jak więzienie! Halo, przecież to ja, Laura, dziecko z największym ADHD we wszechświecie! Ja nie mogę ustać w miejscu trzydziestu sekund, a co dopiero jakieś cholerne czterdzieści pięć minut! I to siedząc!
Wracając- wspominałam, że nie lubię szkoły? Psh, może się domyśliliście.
Cholerny świat. Cholerna buda. Cholerne dzieci.
Psh. To niesprawiedliwe.

PROLOG

- Tak być nie może!
Mężczyzna poczerwieniał ze złości i uderzył zaciśniętą pięścią w stół.
Wszyscy zgromadzeni byli w ogromnej, wypełnionej rzeźbami i obrazami sali. Ściany w królewskim fioletowym kolorze idealnie współgrały z białym, nieskazitelnie czystym obrusem i serwetkami w purpurowym odcieniu, z wyszywanymi złotem brzegami. Elegancki wystrój pomieszczenia, nieco podobny do średniowiecznego pokoju, wyglądał naprawdę zjawiskowo.
- Tyle lat - wycedził, przez zaciśnięte zęby, a jego ciemne oczy zapałały nienawiścią. - Tyle lat prowadzimy te sprzeczki! Ile to razy nie mogliśmy dojść do porozumienia i...
- Abbadonie, uspokój się - zaoponował Gabriel, przeszywając go spojrzeniem szarych, inteligentnych oczu.