piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 5

Apel. To. Czyste. Zło.
Zapamiętajcie to dobrze.
Ale serio. Nie dość, że zostałam postawiona obok Ashley (nie, naprawdę fajna laska- chodziło bardziej o to, że ja podczas snu mogę się ślinić. A wolałabym nie ślinić się przy osobie, którą znam) oraz jakiegoś kurdupla. Okej- jestem niska. Tak, może to dziwne, ale jestem niska. Tak, ja, Laura Fallen. Niska.
Ale on był jeszcze niższy.
Nie to, że dokuczam czy coś. Po prostu... mały Totalnie mały.
Co nie znaczy, że nie przystojny. Nie no, wygląd miał aniołka- jaśniutkie włosy, błękitne tęczówki.
I niski.
Boże, przepraszam. Nie mogłam się powstrzymać.

Byłby idealny w lataniu. Zapewne lekki i z idealną równowagą. Zawsze chciałam latać i mieć skrzydła. Ba, nawet kiedyś, raz, pofrunęłam. Ale to było po przeczytaniu takiej jednej książki, w której bohaterka otworzyła parasolkę i zeskoczyła z dachu domu, myśląc, że pofrunie. Niestety, chyba wiatr był za słaby, bo zaliczyła spotkanie trzeciego stopnia z gruntem.
No to się oburzyłam, oświadczyłam, że na pewno coś źle zrobiła.
Po czym porwałam parasolkę i wdrapałam się na górę samochodu. Tam otworzyłam narzędzie zbrodni i z okrzykiem "This is Sparta" poszybowałam w dół.
I całe szczęście, że do ziemi były tylko dwa metry, bo jak się wy...rąbałam i rozpłaszczyłam niczym wiewiórka ninja na gruncie to nigdy tak nie dziękowałam, że mam w miarę niskie auto. Nigdy.
Skończyło się na to, że rozryczana, z oczami ciskającymi piorunami, wzięłam książkę i wywaliłam przez okno. No co, ta książka prawie doprowadziła do mojego samobójstwa!
Moja głupota też, ale uznajmy, że to jednak była książka.
Wracając, bo strasznie odbiegłam od tematu... apel.
Nauczyciele wyglądali, jakby zaraz mieli usnąć. Jeden praktycznie leżał na drugim.
Uch. To dziwnie wyglądało.
Psh, a nam tak nie wolno!
To znaczy jakby chciała, to bym i tak usnęła. Ale wiecie... ślina i te sprawy. Wolałam nie ryzykować.
Tak więc stałam, w stanie całkowitego otępienia, cudem powstrzymując się od kręcenia w te i we wte. Taki symptom dziecka z ADHD.
Boże.
Zabierzcie mnie stąd.
Błagam.
Już nie będę skakać z parasolem.
Ja nawet już nie mam parasola.
Pokiereszował się po naszym ostatnim skoku. Biedactwo się poświęciło dla wyższego celu.

1 komentarz:

  1. Ciężki ten apel był dla takiego ADHD-owca. Wstawka z lataniem fajna, fizyki nie da się oszukać!!!

    OdpowiedzUsuń